Coraz trudniej nie dostrzegać, że w Polsce narasta atmosfera polityczna i społeczna, która budzi głęboki niepokój. Kto ponosi za to odpowiedzialność? Trudno nie wskazać Jarosława Kaczyńskiego — lidera PiS i architekta polityki opartej na nieufności, podziałach i agresywnej propagandzie, która momentami zahacza o retorykę skrajnie prawicową.
W ostatnich miesiącach do tego chóru dołączyła Konfederacja, zręcznie wykorzystując społeczne frustracje i populistyczne hasła, by mobilizować elektorat nie zawsze kierujący się wiedzą czy refleksją historyczną. Na demonstracjach coraz częściej słychać hasła, które jeszcze niedawno uznalibyśmy za nie do pomyślenia. Ich wydźwięk — ostry, często haniebny — budzi skojarzenia z najciemniejszymi okresami XX wieku.
W Polsce zaczyna panować klimat przypominający ten z lat 30. ubiegłego wieku. Czy ci, którzy dziś tak ochoczo wykrzykują skrajne hasła, zdają sobie sprawę z tego, dokąd takie nastroje prowadziły w przeszłości?
Jeśli nie zatrzymamy tej spirali radykalizacji, prędzej czy później dojdzie do tragedii. Historia już nie raz pokazała, że gdy społeczne napięcia osiągają punkt krytyczny, skutki bywają opłakane. Polska potrzebuje dziś nie podziałów, lecz refleksji — i odpowiedzialnych liderów, którzy nie będą igrać z ogniem.