INNE MOJE BLOGI TO: 1. "Szczęśliwa Kobieta" - Blog na tematy z życia wzięte; 2. "Na cętce źrenicy i w obiektywie" - Blog fotograficzny
środa, 18 czerwca 2025
wtorek, 17 czerwca 2025
poniedziałek, 16 czerwca 2025
niedziela, 15 czerwca 2025
Kto tam tak stoi niczym posąg i łypie na mnie znudzonym okiem?...
sobota, 14 czerwca 2025
Religie same w sobie nie są złe. Zły jest fanatyzm religijny...
piątek, 13 czerwca 2025
„Kadra stała się odbiciem rzeczywistości, w której żyjemy”*
Minęły raptem trzy lata, a sytuacja w polskiej piłce nożnej znów (albo raczej: nadal) wygląda jak z kiepskiego kabaretu. Michał Probierz został selekcjonerem reprezentacji Polski we wrześniu 2023 roku, przejmując schedę po Fernando Santosie... i co osiągnął?
A no, całkiem sporo — dwa razy Puchar Polski, jedno wicemistrzostwo kraju i, co najważniejsze, awans na Euro 2024 po barażach z potęgami pokroju Estonii i Walii. Czyli: sukces na miarę naszych czasów.
Ale niestety, bajka trwała krótko. Dwa dni po porażce 1:2 z Finlandią Probierz „zrezygnował” z funkcji selekcjonera. Tak, zrezygnował — bo przecież nikt mu nie pomógł podjąć tej decyzji, prawda?
Wygląda na to, że PZPN choruje. I to nie na zwykłą grypkę, ale na coś przewlekłego i wyjątkowo odpornego na zdrowy rozsądek. Choroba trawi związek od środka, a objawy są coraz bardziej spektakularne. Dlaczego? Niech każdy kibic odpowie sobie sam. Jeśli jeszcze ma siłę.
Jedno jest pewne: o przyjaźni w kadrze możemy mówić tyle, co o śniegu w lipcu. Nigdy jej nie było, nie ma i nie będzie — a żaden trener, choćby miał charyzmę Churchilla i cierpliwość buddyjskiego mnicha, nie jest w stanie tego zmienić.
Nie ma zgrania, bo jak może być, skoro każdy gra do własnej bramki — nie tylko z powodu piłkarskiego ego, ale też przez polityczne podziały, które w Polsce zdążyły już wpełznąć nawet do szatni. A jak wiadomo, kiedy drużyna dzieli się na frakcje, wyników się nie robi.
* cytat z byłego prezesa PZPN Zbigniewa Bońka z 2022 roku — nadal aktualny, cóż, był prorokiem
** „Polacy, nic się nie stało... Czyżby? Znów stracone nadzieje” — to zalinkowany tytuł mojego tekstu po przegranym meczu z Austrią w czerwcu 2024 roku — czy od tamtego momentu zmieniło się coś na lepsze?
czwartek, 12 czerwca 2025
środa, 11 czerwca 2025
wtorek, 10 czerwca 2025
poniedziałek, 9 czerwca 2025
Halo, halo, tu mówi Radość...
* Joy —
(jęz. angielski) — radość
* nomen est omen —
(łac.) — imię jest wróżbą / imię jest znakiem
* Tekst mało wyraźny? Powiększ obraz, klikając w niego.
niedziela, 8 czerwca 2025
Owadzia praca wre ze zwielokrotnioną mocą… Podglądanie owadów...
sobota, 7 czerwca 2025
piątek, 6 czerwca 2025
czwartek, 5 czerwca 2025
Skaza kacza znów rośnie w siłę... I znów niszczy Polskę
Ten poniższy post z Facebooka przysłano mi dziś jako wspomnienie sprzed roku. Przypomniało mi się, że kiedy go wtedy zamieszczałam, byłam niemal pewna, że ta skaza kacza będzie już tylko słabnąć z roku na rok. Że zacznie się czas porządkowania, rozliczeń, odbudowy wspólnoty.
Dziś, patrząc na to, co się dzieje, mogę tylko zapytać: co poszło nie tak, że znów nabiera coraz większej mocy i dalej pogłębia podział między Polakami?
Odpowiedź boli. Bo to nie PiS nagle zmartwychwstał. To rządząca koalicja dała ciała. Zadufanie Hołowni, bufonada Czarzastego, kunktatorstwo Kosiniaka — to nie tylko personalne przywary, to polityczne błędy, które kosztują nas wszystkich. Zamiast konsekwencji mieliśmy demonstracje niezdecydowania. Zamiast energii — gierki i autopromocję.
Mam też żal do ministra Bodnara. Tak, rozumiem: prawo, demokracja, zasady. Ale jeśli przez osiem lat widzieliśmy, jak PiS rozjeżdża te wartości walcem, to naprawdę nie trzeba było teraz stawiać im zbyt cnotliwego parasola ochronnego. Ludzie czekali na działanie. Na sprawiedliwość. Na twardą rękę, nie na ostrożne procedury.
Ale problem jest szerszy. Demokracja wszędzie się chwieje. Bo wszędzie — i w Polsce, i na Zachodzie — zbyt często ustępuje pola tym, którzy chcą ją zniszczyć. Za dużo poprawności wobec wrogów systemu, za mało odwagi w obronie wartości. Jeśli tak dalej pójdzie, to demokracja nie zostanie pokonana — ona się sama odda.
A przecież nikt nie wymyślił nic lepszego. Demokracja nie jest doskonała, ale to, co może ją zastąpić, będzie znacznie gorsze. I właśnie dlatego trzeba działać. Teraz. Mocniej. Odważniej. Bo jeśli będziemy się tylko przyglądać, to motłoch naprawdę przejmie stery. I nie odda ich już nigdy.
Klejstenes się w grobie przewraca. Ponad dwa i pół tysiąca lat później, a my wciąż nie potrafimy poradzić sobie z demos kratos*.
* demos kratos — to starogrecki termin pochodzący z przełomu VI i V w. p.n.e. oznaczający władzę ludu, co po polsku oznacza demokracja
HKCz 5.06.2025
środa, 4 czerwca 2025
Polak mądry po szkodzie — no nie, Koalicjo Rządząca?
Wiecie, co mnie najbardziej wkurza? Zadufanie. Święte przekonanie o własnej wyjątkowości. Tego najwięcej u Biejat, Hołowni i — nie bójmy się słów — buca Zandberga. Bo co oni sobie, do diabła, myśleli? Że wystartują w wyborach prezydenckich, obrzucą błotem Trzaskowskiego, a potem jakoś to będzie? Grali w swoje osobiste ambicje, a dziś mamy — co? Nawrockiego w Pałacu.
I nie, to
nie jest figura retoryczna. To twarde liczby:
— 9,89% wyborców
pani Biejat oddało głos na Nawrockiego,
— 13,8% Hołowni —
też,
— 16,2% Zandberga — tak samo.
Daje to razem: 371 469 głosów. A Rafałowi Trzaskowskiemu zabrakło… 369 451. Czaicie?
Brakło tyle, ile przynieśli ze sobą ci „postępowi” kandydaci, co mieli zbawić lewicę, centrum i całą demokrację.
Jesteście z siebie zadowoleni, patałachy?! Pytam poważnie. Zrobiliście miejsce facetowi, który jeszcze niedawno lansował się na „umiarkowanego” nacjonalistę, a w rzeczywistości grał pod dyktando Kaczyńskiego i ludzi z PiS-u.
Przełknijcie porażkę, zatkajcie uszy na głupie analizy i ruszcie na poważnie. Czas zrzucić złudzenia i wrzucić piąty bieg. Macie jeszcze mandat, macie jeszcze trochę zaufania. Więc do roboty: oczyszczać, rozliczać, naprawiać — i informować. Bo ludzie patrzą. I nie będą czekać w nieskończoność.
A potem? Cóż — może uda się wam odzyskać serca i głosy tych, którzy odwrócili się plecami. Ale to będzie ciężka robota. Bo to ostatni dzwonek. I nie, nie chodzi tylko o stołki. Choć nie oszukujmy się — o nie też. Chodzi o coś więcej. O Polskę, którą chcecie budować... Czy naprawdę jeszcze wam na niej zależy?
HKCz 4.06.2025
Czarno-biały świat… widziany przez fantasmagoryczne soczewki duszy...
wtorek, 3 czerwca 2025
poniedziałek, 2 czerwca 2025
À propos nadziei, która nigdy nie umiera... Powyborcze refleksje...
W tym dziwnym, powyborczym dniu, wciąż zadaję sobie jedno pytanie: Na jakiej podstawie Nawrocki był aż tak pewny, że jeszcze tej samej nocy ogłosi się prezydentem? Skąd ta buta? Skąd ta pewność — zanim jeszcze spłynęły wszystkie dane?
Trzaskowski z kolei… Tak, rozczarował mnie. Ta jego przedwczesna feta, to obnoszenie się ze zwycięstwem przy ledwo 0,6% przewagi — było nie na miejscu. Ale przynajmniej w jednym zdaniu zdobył się na cień rozsądku: „jeśli wyniki rano się potwierdzą”.
Dla mnie wynik tych wyborów to coś więcej niż tylko statystyka. To policzek. Kara za zaniechania, za brak odwagi, za brak realnych rozliczeń PiS-u. Za chaos w prokuraturze. Za to, że CBA — symbol zepsucia — wciąż funkcjonuje, jakby nic się nie stało.
Ale wiecie co? Może ta porażka to nie koniec. Może to właśnie szansa. Szansa dla rządu Tuska, by w końcu — bez złudzeń — ruszyć do przodu. Oczyścić, rozliczyć, naprawić. Bo już nie ma czasu. Bo ludzie nie będą czekać wiecznie.
A potem… potem zobaczymy. Może uda się jeszcze odzyskać serca i głosy tych, którzy dziś odwrócili się plecami.
Bo pamiętajcie — nadzieja nie umiera nigdy. Czasem brak wyboru to jedyna droga naprzód.... Słyszysz to, Koalicjo 15 Października?! To ostatni dzwonek.
HKCz 2.06.2025