poniedziałek, 2 czerwca 2025

À propos nadziei, która nigdy nie umiera... Powyborcze refleksje...

W tym dziwnym, powyborczym dniu, wciąż zadaję sobie jedno pytanie: Na jakiej podstawie Nawrocki był aż tak pewny, że jeszcze tej samej nocy ogłosi się prezydentem? Skąd ta buta? Skąd ta pewność — zanim jeszcze spłynęły wszystkie dane?

Trzaskowski z kolei… Tak, rozczarował mnie. Ta jego przedwczesna feta, to obnoszenie się ze zwycięstwem przy ledwo 0,6% przewagi — było nie na miejscu. Ale przynajmniej w jednym zdaniu zdobył się na cień rozsądku: „jeśli wyniki rano się potwierdzą”.

Dla mnie wynik tych wyborów to coś więcej niż tylko statystyka. To policzek. Kara za zaniechania, za brak odwagi, za brak realnych rozliczeń PiS-u. Za chaos w prokuraturze. Za to, że CBA — symbol zepsucia — wciąż funkcjonuje, jakby nic się nie stało.

Ale wiecie co? Może ta porażka to nie koniec. Może to właśnie szansa. Szansa dla rządu Tuska, by w końcu — bez złudzeń — ruszyć do przodu. Oczyścić, rozliczyć, naprawić. Bo już nie ma czasu. Bo ludzie nie będą czekać wiecznie.

A potem… potem zobaczymy. Może uda się jeszcze odzyskać serca i głosy tych, którzy dziś odwrócili się plecami.

Bo pamiętajcie — nadzieja nie umiera nigdy. Czasem brak wyboru to jedyna droga naprzód.... Słyszysz to, Koalicjo 15 Października?! To ostatni dzwonek.

HKCz 2.06.2025