Sarenka z wizytą
wpadła
dzisiaj do mnie,
spojrzała wokoło,
a potem i na mnie.
Gdy doszła do wniosku,
że wszystko w porządku,
wnet se przypomniała
o swoim żołądku.
Zaczęła spokojnie
skubać liście z krzewu,
prychając wesoło
coś na modłę śpiewu.