— Książeczek
mam mnóstwo! —
zaprasza
dzieci Miłka. —
Siadajcie
wokół mnie
przeczytam
wam kilka:
O Marku i
Jarku
i o jednej z
ich hec.
O małym
Kubusiu,
który
zdmuchnął pięć świec.
Wielka
heca... Marek i Jarek w akcji
Dziś w
przedszkolu wielka heca,
Marek z Jarkiem
spadli z pieca.
Wszystkim
strachu napędzili...
Wielkie guzy se
nabili.
A było to
wtedy, gdy nauczycielka
Mówiła o
sztuce, jak bardzo jest wielka.
Chłopcy —
jak wielka — pokazać w mig chcieli,
Wspięli się
więc na piec... Wyższego nic nie widzieli.
Pani palcem
pogroziła, zimny kompres przyłożyła,
Grzecznym być
też nakazała i na miejsce ich wysłała.
Zawstydzeni
braciszkowie bolące głowy spuścili,
Ale już po
krótkiej chwili radośnie się razem bawili.
Pomimo
ogromnych guzów rozbawieni wciąż
biegali.
I jeszcze
piaskowy zamek ze swą panią zbudowali.
Kiedy zaś z
przedszkola do domu wracali,
Po drodze swą
mamę szczerze przepraszali.
Przysięgli być
grzecznym już zawsze i wszędzie,
Gdyż też
zrozumieli, że lepiej tak będzie.
(Ilustracja
8-letniej wnuczki)
Urodziny
Kubusia
Na Kubusia
urodziny
Przyszło
prawie pół rodziny.
Każdy prezent
w ręce trzyma,
Ale Kubuś
wciąż się zżyma.
— Rowerek?!...
Ja chcę rowerka!—
I na ręce
wszystkim zerka.
Dziadek z
babcią — już zmartwieni.
Wujek z ciocią
— zawstydzeni.
A zaś tatko
i mamusia
Dziwnie
patrzą na Kubusia.
— Ej,
Kubusiu, synku nasz,
Popatrz, ile tu
prezentów masz.
W mig
przeprosić wszystkich proszę,
A ja torcik
zaraz wniosę...
Ufff! Sprawa
zrobiła się taka,
Że Kubuś
spiekł nagle raka...
Stoi po uszy
czerwony,
W czubki butów
zapatrzony.
Wtem podszedł
dziadek, wnuka przytulił,
Zmierzwił mu
włosy i tak przemówił:
— No już
w porządku, ruszaj do dzieła!
Na co mamusia
głową skinęła.
— Ja
przepraszam wszystkich gości,
Nie mówiłem
tego w złości...
Miałem tylko
taki sen,
Że
rowerkiem pędziłem hen…!
Za prezenty już
dziękuję!
Wszystkie zaraz
rozpakuję...
Już mamusia
torcik wnosi
I na taras
wszystkich prosi.
A na torcie
świeczek pięć
Jednym ogniem
płonie wręcz.
— Sto lat,
sto lat…! — Słychać wkoło.
Bardzo głośno
i wesoło
Śpiew z
podwórka też dochodzi,
Tam śpiewają
goście młodzi...
Już
wjeżdżają rowerkami
zdobionymi
puzderkami.
A w
puzderku?... Rzecz wiadoma,
Dla
Kubusia każdy coś ma.
Kubuś dziećmi
zachwycony
I od ognia już
spocony.
Wszystkie
świeczki zdmuchnął klawo,
Aż mu goście
biją: — B r a w o...!
Na podwórku
coś się dzieje...
Ktoś się
bardzo głośno śmieje.
O! To tatko na
rowerze...
Już na taras
zakręt bierze.
— „Wygląda
jak słoń na mrówce”—
Przemknęła
mu myśl po główce.
— Tatusiu
kochany! — Kubuś podskakuje
I wokół
rowerka w podskokach kołuje.
— Czyjżeż
to rowerek?! Mów, bardzo cię
proszę!
Niepewności
bowiem już dłużej nie zniosę!
— Ten świetny
rowerek, pięknie ozdobiony,
Dla ciebie
kochany od dziś przeznaczony.—
Ostrożnie nim
jeździć też jeszcze poradził
I w mig na
siodełko Kubusia posadził.
Pokraśniał
jubilat z ogromnej radości
I ze szczęściem
w sercu przemówił do gości:
— Za piękne
prezenty wam wszystkim dziękuję
I
być zawsze grzecznym szczerze obiecuję!
Śniłem o
rowerku, rowerka też chciałem,
I patrzcie
kochani, rowerek dostałem!
Na ten oto
moment warto było czekać,
Dłużej więc
nie będę ani chwilki zwlekać:
— Jaaadę
już ROWERRRKIEM!!! Za mną! Jeśli ktoś chce!—
Krzyknął i w mig chwycił
kierownicę w ręce.
(Ilustracja 6-letniej wnuczki)