sobota, 26 lutego 2022

Nu pagadi, Putin! (3)*


Na Kremlu wciąż słychać rechot Putina?

Nu pagadi, Putin, wnet zrzednie ci mina!

Wszak czeka cię podróż wraz z towarzyszami...

Będziecie żegnani gromkimi salwami,

Aż wylądujecie w pięknym mieście Hadze...

Szykuj się już łotrze! Ja ci dobrze radzę!


* Nu pagadi, Putin... Kolejne ostrzeżenie:

pierwsze

drugie

trzecie (j.w.) — i ostatnie (?), wszak do trzech razy sztuka (?). ;)


wtorek, 22 lutego 2022

Wierszyki na cześć Bikes i Bikers`ów

 

Rowerowania nastał czas

Sezon rowerowy już rozpoczęty,

Pomogła Madonna i inny święty.
A także niebiańska, wszechmocna góra,
Czyli kochana Matka Natura.
 
 

Choć to dopiero dwudziesty luty,

Zmienić już możesz odzienie, buty,
Z okrzykiem radości wskoczyć na rower...
Mam rację, rowerzysto?... Oooveeer!
 
 

***

Rower i ja

Rower to mój dobry druh...

Dzięki niemu jestem zdrów,
 Dzięki niemu zwiedzam świat,
 Dzięki niemu jestem rad.

Kiedy tylko znajdę czas,

Hop na rower... no i gaz!
Pedałuję co sił w nogach.
Rower chyżo gna po drogach.

Licznik prędkość pokazuje.

Coraz szybciej pedałuję...
Chcę podziwiać piękną dal,
Póki życia... i Bóg da.
 
 

***

O rowerze słów kilka

Rower to radość w zasięgu reki,

Za to należą się mu podzięki.
Kto jego fanem, wie o czym mowa:
Pedałowanie — rzecz bardzo zdrowa.
Kto dba o zdrowie, rower posiada
I jak najczęściej na nim zasiada.
Jeździ gdzie tylko oczy poniosą,
Ile sił kręcąc, nogi to zniosą.
Wszak częsty trening mistrza z nas czyni,
Każdy to przyzna, nawet kretyni.
 
 

***

Rowerem w pogoni za własnym cieniem


Mój cień ucieka,

Ja za nim gonię...
Nie chcę go złapać,
Lecz za nim gonić.

Kto kocha rower,

Wie o czym mowa,
Wszak w tym przyjemność
Ma ciało... i głowa.
 
 

***

Rower to jest to!

 

Rower nie truje,

Rower raduje…
Zawiezie wszędzie
I kondycja będzie.
 
 


niedziela, 20 lutego 2022

Poczytaj nam Miłka (15)

 

  — Książeczek mam mnóstwo! —

zaprasza dzieci Miłka. —

Siadajcie wokół mnie

przeczytam wam kilka:


O Marku i Jarku

i o jednej z ich hec.

O małym Kubusiu,

który zdmuchnął pięć świec.



 

Wielka heca... Marek i Jarek w akcji


Dziś w przedszkolu wielka heca,

Marek z Jarkiem spadli z pieca. 

Wszystkim strachu napędzili...

Wielkie guzy se nabili.


A było to wtedy, gdy nauczycielka

Mówiła o sztuce, jak bardzo jest wielka.

Chłopcy — jak wielka — pokazać w mig chcieli,

Wspięli się więc na piec... Wyższego nic nie widzieli.


Pani palcem pogroziła, zimny kompres przyłożyła,

Grzecznym być też nakazała i na miejsce ich wysłała.


Zawstydzeni braciszkowie bolące głowy spuścili,

Ale już po krótkiej chwili radośnie się razem bawili.

Pomimo ogromnych guzów rozbawieni wciąż biegali.

I jeszcze piaskowy zamek ze swą panią zbudowali.


Kiedy zaś z przedszkola do domu wracali,

Po drodze swą mamę szczerze przepraszali.

Przysięgli być grzecznym już zawsze i wszędzie,

Gdyż też zrozumieli, że lepiej tak będzie.

 

(Ilustracja 8-letniej wnuczki)

 

Urodziny Kubusia


Na Kubusia urodziny

Przyszło prawie pół rodziny.

Każdy prezent w ręce trzyma,

Ale Kubuś wciąż się zżyma.


Rowerek?!... Ja chcę rowerka!—

I na ręce wszystkim zerka.


Dziadek z babcią — już zmartwieni.

Wujek z ciocią — zawstydzeni.

A zaś tatko i mamusia

Dziwnie patrzą na Kubusia.


Ej, Kubusiu, synku nasz,

Popatrz, ile tu prezentów masz.

W mig przeprosić wszystkich proszę,

A ja torcik zaraz wniosę...


Ufff! Sprawa zrobiła się taka,

Że Kubuś spiekł nagle raka...

Stoi po uszy czerwony,

W czubki butów zapatrzony.


Wtem podszedł dziadek, wnuka przytulił,

Zmierzwił mu włosy i tak przemówił:

— No już w porządku, ruszaj do dzieła!

Na co mamusia głową skinęła.


Ja przepraszam wszystkich gości,

Nie mówiłem tego w złości...

Miałem tylko taki sen,

Że rowerkiem pędziłem hen…!

Za prezenty już dziękuję!

Wszystkie zaraz rozpakuję...


Już mamusia torcik wnosi

I na taras wszystkich prosi.

A na torcie świeczek pięć

Jednym ogniem płonie wręcz.

Sto lat, sto lat…! — Słychać wkoło.

Bardzo głośno i wesoło

Śpiew z podwórka też dochodzi,

Tam śpiewają goście młodzi...


Już wjeżdżają rowerkami

zdobionymi puzderkami.

A w puzderku?... Rzecz wiadoma,

Dla Kubusia każdy coś ma.


Kubuś dziećmi zachwycony

I od ognia już spocony.

Wszystkie świeczki zdmuchnął klawo,

Aż mu goście biją: — B r a w o...!


Na podwórku coś się dzieje...

Ktoś się bardzo głośno śmieje.

O! To tatko na rowerze...

Już na taras zakręt bierze.

— „Wygląda jak słoń na mrówce”—

Przemknęła mu myśl po główce.


Tatusiu kochany! — Kubuś podskakuje

I wokół rowerka w podskokach kołuje.

Czyjżeż to rowerek?! Mów, bardzo cię proszę!

Niepewności bowiem już dłużej nie zniosę!


Ten świetny rowerek, pięknie ozdobiony,

Dla ciebie kochany od dziś przeznaczony.—

Ostrożnie nim jeździć też jeszcze poradził

I w mig na siodełko Kubusia posadził.


Pokraśniał jubilat z ogromnej radości

I ze szczęściem w sercu przemówił do gości:

Za piękne prezenty wam wszystkim dziękuję

I być zawsze grzecznym szczerze obiecuję!


Śniłem o rowerku, rowerka też chciałem,

I patrzcie kochani, rowerek dostałem!

Na ten oto moment warto było czekać,

Dłużej więc nie będę ani chwilki zwlekać:


Jaaadę już ROWERRRKIEM!!! Za mną! Jeśli ktoś chce!—

Krzyknął i w mig chwycił kierownicę w ręce.


(Ilustracja 6-letniej wnuczki)


Zima w zawieszeniu? Można odnieść takie wrażenie

Naprawdę, sądząc po widokach na łonie natury. Ba, wydaje się nawet, że odpuszcza i że już wiosna zbliża się dużymi krokami. Lasy też pachną już jakoś zupełnie inaczej. Niezimowo. Wokoło słychać coraz głośniejsze i radośniejsze ptasie trele.

Zwierząt też już nie trzeba dokarmiać. Wyraźnie widać, że radzą sobie same. Najbliższe dni pokażą, czy to tylko jej chwilowe zawieszenie, czy może poddaje się już rzeczywiście. Zobaczymy.

A może to już przedwiośnie? Do wiosny pozostał miesiąc, to chyba już powoli będziemy mogli witać tę przejściową, acz niosącą wielkie nadzieje porę roku. Wszak ostatnio mamy plusowe temperatury niemalże codziennie, nawet w nocy. A już wyłaniające się z ziemi przebiśniegi tak z nagła są tego dobitnym dowodem.



Kiedy po powrocie z lasu je wypatrzyłam w swoim ogrodzie, całe były jeszcze w porannej rosie. Są przepiękne. Aż serce się raduje, patrząc na nie.

Może i zima zechce jeszcze choć na chwilę dać znać o sobie, ale skoro kwitną już przebiśniegi, jawi się nadzieja, że niebawem ją pożegnamy. W tym roku dała nam się we znaki może nieco mniej, mimo to mogłaby już zacząć zwijać swoje śnieżne i mroźne podwoje. Tęsknić za nią nie będziemy. Tym bardziej, że po niej przychodzi ta najpiękniejsza pora roku.

Wnet bocianów wypatrywać będziemy… i wspaniałej wiosny. Tak, wspaniałej! Zasłużyliśmy sobie na taką, żyjąc — w tym niebezpiecznym świecie wszechobecnej pandemii, uzależnieni do tego od wariackich polityków w kraju i za wschodnią granicą (a niech ich wszystkich... wiosna popieści!).

 

Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"


wtorek, 15 lutego 2022

Na swój byt trzeba sobie zapracować... uczciwie!

Nie dawajmy okazji złodziejaszkom wszelkiej maści, aby polepszali swój byt, obławiając się naszym kosztem. Dbajmy więc o swój dobytek. Nie tylko w domu, w aucie także... I to w sposób szczególny.

***

Przysłowie mówi: — „Kto ma sumienie w duszy, ten cudzego nie ruszy”. Nie liczmy na to... Złodziej nie ma sumienia. 

 

 

Z cyklu: „Przemyślenia z życia wzięte”


Strzeżonego Pan Bóg strzeże?

Wszyscy jesteśmy narażeni na różne niebezpieczeństwa. Czyhają na nas wszędzie. Dlatego we wszystkim, w każdej nawet chwili przyjemności — powinniśmy zachować trzeźwy umysł i mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Licho nie śpi... A Bóg strzeże tylko strzeżonego.

***

Przysłowia przysłowiami, a prawda jest taka: — Każdy o swoje bezpieczeństwo powinien dbać sam, będąc ostrożnym na każdym kroku... Tylko wzmożona ostrożność gwarantuje większe bezpieczeństwo.

 

 

Z cyklu: „Przemyślenia z życia wzięte”


sobota, 12 lutego 2022

Kiedy masz dość białej zimy... graj w zielone


Kiedy biel ci oczy aż do znudzenia przysłania,

pobiegaj po niej sobie niczym młodziutka łania
i poszukaj w plenerze choć namiastki zieleni,
wtedy twój kiepski nastrój momentalnie się zmieni.
 

Poczujesz wnet także, jak radość cię przenika,

jak krew buzuje w żyłach oraz energia dzika.
Przyznasz wówczas przed sobą, że biel jest jednak miła,
wszak na jej tle jest symbol: — „Zieleń to życia siła”.*
  
 


Grasz w zielone? Gram! Masz zielone? Mam!

Fajnej zabawy życzę wszystkim wam,

przypominając o Dniu Zieleni —
czwartego maja — jak nic się nie zmieni.

 

***

* Kolor zielony od zawsze kojarzy się nam z Matką Naturą i życiem, wszak najczęściej występuje w przyrodzie i od zarania dziejów towarzyszy człowiekowi na drodze ewolucji.


Zima zła? A gdzież tam. Rozkoszujmy się nią póki trwa

Jeszcze tylko dwa, trzy tygodnie i przywitamy przedwiośnie. Pewnie każdy już marzy nie tylko o przedwiośniu, ale i o wiośnie. Nic dziwnego, wszak to najpiękniejsza pora roku. Ja też kocham wiosnę, ale i zimę lubię. Zwłaszcza w ostatnich latach, od kiedy mogę swobodnie korzystać z jej uroków.

Obecnie niemalże codziennie jestem w bezpośrednim z nią kontakcie. Uwielbiam szczególnie poranne wędrówki (tudzież: marszobiegi z kijkami) po zaśnieżonym lesie. Cudowny to czas. Do domu wracać się nie chce. Serio! Przy sobie mam zawsze moje kochane „pstrykadło” i co tylko zwróci moją uwagę, fotografuję… A potem, w domu, po raz wtóry podziwiam uwiecznione przez siebie obrazki.

Luty to najmroźniejszy miesiąc w roku. Trzeba mieć więc solidne buty, aby nie ślizgać się po lodzie i utrzymać pion. W niektórych dniach robi się czasem tak potężna ślizgawica na drogach, że i autem o poślizg nietrudno. Zwierzętom też niekiedy równowagę utrzymać łatwo nie przychodzi. Jedynie bałwanom wszystko jedno. Stoją jak stały... póki co! Póki odwilż nie przyjdzie.

 

 

Mam solidne buty to i wędruję nadal. Czasem z lekkim poślizgiem, ale daję radę. No, może nie zawsze, bo parę dni temu nie dałam jednak rady pionu utrzymać i wywinęłam takiego orła, że aż ziemia jęknęła... A może to ja?

Nie zrażam się jednak żadnymi tam orłami, bo w domu i tak usiedzieć nie mogę, kiedy na dworze tyle piękna Matka Natura nam oferuje. Zwłaszcza wczesnym rankiem... Bo kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje... bajeczne obrazki do podziwiania.

 




Hu, hu, ha! Zima ciągle trwa!

My się zimy nie boimy,
My się zimą wciąż bawimy...

Niechaj zima ta — jak najdłużej trwa!

Hu, hu, ha! Zima nie jest zła!

Choć nas szczypie w nosy, w uszy,
Choć nam śniegiem w oczy prószy...

Niechaj zima ta — jak najdłużej trwa!

Hu, hu, ha! Zima nie jest zła!

Wszak nie skąpi frajdy nikomu...
Wyjdź więc czasem do niej z domu

I... ???!

Niechaj zima ta — jeszcze dłużej trwa! (?)


Z cyklu: "Opowieści o poważnej i żartobliwej treści"


czwartek, 10 lutego 2022

Życie w realu jest piękne, w wirtualu niekoniecznie

Jeśli w twoim życiu zdarzyło się coś, co w pewnym sensie zmieniło twoje podejście do rzeczywistości, do innych, do samego siebie, to dobry moment, aby się zastanowić, co w nim zmienić na lepsze — w realu. W wirtualu również, ograniczyć je. Czas tak szybko płynie, życie ucieka, a mamy je tylko jedno. Nie siedź więc… IDŹ ŻYĆ!



Z cyklu: „Przemyślenia z życia wzięte”


środa, 9 lutego 2022

W śnieżnej bieli... Zabawa w zielone

 Kiedy śnieg zalega miasta, wsie, pola, lasy, góry (choć że góry to akurat normalne, ale bez przesady), oko szuka zieleni. Każdy powoli zaczyna też marzyć już o wiośnie, o budzącej się do życia przyrodzie, o zieloności świeżej, soczystej wlewającej ciepło w ospałą duszę... no i oczywiście cieszącej oko.

Ja wprawdzie lubię zimę, kiedy bielusieńko jest wokoło, jednak ostatnio czuję się bielą przesycona i też coraz częściej zaczynam marzyć o wiośnie… Bo ponad wszystko uwielbiam zieleń. A zieleń — to wiosna. Chociaż niekoniecznie. Trochę zieleni przecież i w zimie można znaleźć… więc póki co, póki zima nadal trzyma nas w okowach (bo na pewno nie w czułych ramionach), zamarzyło mi się, aby oko swe właśnie zielonością nacieszyć. Choć odrobineczkę. Zielonością, jako namiastką wiosny. I nacieszyłam. Nawet w najbardziej śnieżnych dniach.

 


W ogrodach widać wiele zielonych krzewów przypudrowanych śniegiem. Także bluszczy, jako jedynych w naszym klimacie pnączy o liściach zimotrwałych.

Bardzo mi się spodobała ta nieśmiała gałązeczka, która zawisła mi przed nosem, wszak soczystej zieloności — na tle śniegu — nie można jej odmówić.

 


A jeszcze bardziej spodobał mi się, wręcz rozbawił, bałwan-gigant z zielonymi (a jakże!) włosami. Choć jest dziełem człowieka, nie natury, zieloność naturalną na głowie jednak ma... No!

 


Dzisiaj, kiedy dotarłam w głąb lasu, przez moment zastanawiałam się, w którym to kierunku mam pójść, by jeszcze jakąś zieloność znaleźć.

Ciągnęło mnie w stronę słońca. Nie było go jednak za wiele o poranku, ale chwilami zza ołowianych chmur wyłaniało się nieśmiało. Powędrowałam więc w stronę słońca — zza chmurzysk i drzew zaglądającego. I chociaż prócz drzew iglastych, zieloności już żadnej nie znalazłam, to jednak ją poczułam. Naprawdę! A poczułam ją dzięki ptaszkom, a właściwie dzięki ich trelom. Jakoś dziwnie były dzisiaj pobudzone i radośnie ćwierkoliły na cały las. Wprawdzie to zimowe ptaszki, ale najwyraźniej, albo wyczuwają zbliżającą się małymi kroczkami wiosnę, popychającą przed sobą przedwiośnie, albo ją właśnie dzisiaj zaczęły swym śpiewem zaklinać.

Och, jakże spodobał mi się ten ich radosny nastrój. Ba, udzielił mi się nawet. Sama zaczęłam sobie pod czerwonym z zimna kinolem wesolutko pogwizdywać. I najwyraźniej to moje pogwizdywanie zadziałało niczym zaklęcie… Nie wierzycie? Proszę się samemu przekonać, że to działa. Działa, działa, jeszcze jak działa! Jestem pewna, skoro na mnie zadziałało. A efekt tego działania był błyskawiczny. Dowód? Proszę bardzo! Oto co za obrazek zobaczyłam oczami wyobraźni. 

 

 

Od razu wiosennie mi się na sercu zrobiło. Wizualizacja to jednak wspaniała rzecz.

 

***

 Masz dość śnieżnej zimy?

Zagraj w zielone


Kiedy biel ci oczy aż do znudzenia przysłania,
pobiegaj po niej sobie niczym młodziutka łania
i poszukaj w plenerze choć namiastki zieleni,
wtedy twój kiepski nastrój momentalnie się zmieni.


Z cyklu: "Opowieści o poważnej i żartobliwej treści"


wtorek, 8 lutego 2022

Każdy ma w sobie coś niezwykłego... Co?

Jeśli się chcesz czegoś więcej o sobie dowiedzieć, jeśli cię ciekawi, czy jest coś w tobie niezwykłego, daj się sportretować malarzowi... i z uwagą obserwuj każdy ruch jego ręki.  



W poszukiwaniu kolorów życia...

W poszukiwaniu kolorów życia każda droga jest dobra. Wystarczy chcieć ją pokonywać... Gdzieś leży jej kolorowy cel. Nie tylko w iluzji optycznej, ale i w prawdziwym życiu. Kto mocno w to wierzy — odpowiedni kierunek znajdzie z pewnością.



Z cyklu: „Przemyślenia z życia wzięte”


czwartek, 3 lutego 2022

Byle do wiosny!

 To nic, że zima ciągle jeszcze trwa. To nic! Nasze myśli są już coraz bardziej wiosenne. Każdy kolejny dzień coraz bardziej radosny. I tak trzymajmy... i byle do wiosny!

 


Z cyklu: „Pół żartem, pół serio”


Zimowe opowieści. Ech, ta zima, ciągle nas zaskakuje

Nie tym, że przyszła i że jest, wszak to jej pora, ale tym, że aż taka humorzasta i czasem w śnieg obfita aż do przesady, a czasem wygląda jak jesień.

Dwa dni temu w ciągu nocy zasypało nas jak na Syberii. Rano nawet auta nie ruszałam. Całe było grubym białym puchem otulone.

Do lasu powędrowałam więc z kijkami prosto z domu. Maszerowało się dość ciężko, gdyż śniegu ogrom, a mało kto zdążył już odśnieżyć chodnik przy swoim domu. Tym ciężej mi było, gdyż z nieba ciągle sypało. Za to będąc już w lesie, byłam pełna podziwu dla tak pięknej, śnieżnej zimy.



Biało wszędzie, cicho wszędzie... ale głucho to to nie jest. Słyszy się spadające płaty śniegu. Serio! Są ogromne. Pokrywa śnieżna rośnie w oczach. Wnet igloo będzie można budować.

Kolejnego dnia nadal wiało i nadal sypało... i było białooo!, aż się prosiło, by wyjść z domu i pochodzić sobie po tym białym królestwie. Poprawa samopoczucia gwarantowana. 

 


Na szczycie tutejszej góry dużo śniegu leży. Wędrówki w takich okolicznościach przyrody, to sama przyjemność. A już w promieniach wschodzącego słońca dopiero. No cóż, kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje... podziwiać takie bajeczne widoki i je uwieczniać.

 


Zima przez jednych jest lubiana, przez innych nie. Każdy ma swoje ku temu powody. Jednak wszyscy z pewnością przyznamy, że uroku odebrać jej nie można. Zwłaszcza w promieniach słońca.

 


Trzeba przyznać, że Matka Natura jest najbardziej utalentowaną artystką, a jej sztuką — otaczająca nas przyroda. Przyroda, która potrafi nas może i czasami zdrowo wystraszyć, to jednak mimo wszystko swym pięknem nas oczarowuje, czasem wręcz onieśmiela. Bo jest naturalna, pierwotna, samoistna, niepowtarzalna... Dopóki zły, bezmyślny człowiek w niej nie namiesza.

Na szczęście ludzi dobrej woli jest więcej i ich zadaniem jest się temu złu czynnie przeciwstawiać, gdzie się tylko da i jak się tylko da.


Z cyklu: "Co w przyrodzie piszczy"