niedziela, 27 października 2019

Gorączka sobotniej nocy. Zabawa gimnazjalistów

Niedziela. Wczesnym rankiem wybyłam z psem na spacer. Tym razem postanowiłam pójść w zupełnie inne miejsce niż zwykle. Wychodziłam akurat z miasta, ale musiałam przejść jeszcze wzdłuż ogromnych i rozległych zabudowań Gimnazjum. Szłam sobie zadowolona, pogwizdując co chwilę na biegającego Aramisa, gdy nagle spostrzegłam, że on stanął jak wryty naprzeciw rowerowni szkoły i coś wietrzy. Natychmiast do niego podbiegłam. Jakie było moje zaskoczenie, bardzo niemiłe zaskoczenie, kiedy popatrzyłam w to miejsce, które mi wystawił. Oczom moim ukazał się okropny widok.


Coś takiego, jakaś smarkateria urządziła sobie tutaj libację! — fuknęłam sama do siebie z wielką odrazą. Smarkacze wiedzieli, gdzie się schować. Miejsce to jest zupełnie oddalone od ulicy i ludzkich spojrzeń, a do tego jeszcze zadaszone i z ławeczkami.
Rany, co za zastaw! — fuknęłam znów do siebie, przypatrując się rozstawionym na ławce rzeczom. A były to: dwa sześciopaki piwa, dwa nektary wiśniowe, dwie Tequile, butelka likieru czekoladowego i wódka Gorbaczówka, i to dwie duże flaszki.
Całe szczęście, że tym kilku młodzikom (naliczyłam pięć kubeczków) nie udało się „zabawić” do końca, bo, sądząc po tym zestawie, straszliwe męki by cierpieli. A że nie zabawili się do końca, widać było po zawartościach wszystkich butelek. Ledwo były nadpite. Pewnie ktoś ich musiał jednak spłoszyć. I to skutecznie… i bardzo dobrze! Smarkacze jedne! 
Widać, że wszędzie młodzież ma głupie pomysły, bez względu na kraj i nacje. Ale żeby serwować sobie aż tak zabójczą mieszankę?! Tym razem, na szczęście, ktoś dorosły w porę zareagował i przerwał młodym zabawę. Chwała mu za to!
Wniosek nasuwa się jeden. Dorośli dla dobra dzieci powinni mieć oczy stale szeroko otwarte. Powinni widzieć ponadto oczami wyobraźni. Powinni myśleć, analizować, przewidywać i... w porę zapobiegać.


No, drodzy Gimnazjaliści, przesadziliście. I to zdrowo! A właściwie chcieliście zdrowo przesadzić. Na szczęście nie udało się i oszczędziliście zdrowie. Nie róbcie takich rzeczy. Nie warto się tak truć… Pewnie nawet nie wiecie, że temu komuś, kto przerwał wam waszą libacyjkę, powinniście wdzięczni być. Bo kto wie, jakby się ona skończyła. Z pewnością bardzo źle. I pamiętajcie: Big Brother is watching!