Niedawno oglądałam w Internecie audycję Karoliny Opolskiej, w której wystąpił Pan Igor Witkowski, pisarz, dziennikarz, fizyk z wykształcenia, a który od wielu lat zajmuje się najnowszą techniką wojskową, historią oraz ufologią. W audycji tej przedstawił wyniki swoich badań sztuki sakralnej, jakie prowadził w wielu krajach. Wynika z nich i ma na to dowody, że od wczesnego średniowiecza na wielu obrazach i freskach w tle uwiecznione są obiekty latające o takim samym wyglądzie spodków, czy też dysków UFO, z jakimi mamy do czynienia i dzisiaj.
Przekonuje, że od VIII wieku we wszystkich częściach Świata Chrześcijańskiego malarze utrwalali spójne, jednolite ich kształty. I co zasługuje na szczególną uwagę, takie obiekty latające są widoczne niemalże na każdym obrazie związanym z życiem Jezusa, jak: narodziny, chrzest, ukrzyżowanie.
Najstarszy obraz, jaki miał możliwość badać, pochodzi z 776 roku, przedstawia on wojowników na polu bitwy a nad ich głowami unoszący się obiekt latający. Wiele też i innych przykładów podał w formie zdjęć z kościołów, m.in. w Gruzji, gdzie na fresku z XIII wieku ukazującym ukrzyżowanie Chrystusa widać dwa takie obiekty.
Inne obrazy sakralne z UFO w tle, z tego, co zapamiętałam, pochodzą też z Rumunii, Niemiec, Serbii. Występują też i w kilku miejscach w Polsce, chociażby na freskach w dawnym Kościele Benedyktynów w Warszawie.
Ostatnim obrazem tego typu sztuki sakralnej, był/jest obraz namalowany w XVIII wieku przez niderlandzkiego malarza, który miał wgląd w archiwa watykańskie i przedstawiał chrzest Jezusa. No i oczywiście widać na nim ogromny dysk.
Do tej pory udowodnione zostało, że od VIII wieku malarze na swoich obrazach uwieczniali obiekty latające i choć zupełnie nie wiedzieli, czym są, malowali je dokładnie z nadzieją, że to może jakieś znaki boskie. I było tak aż do XVIII wieku.
No i niestety po tylu latach sztuka sakralna tego typu przestała powstawać. Oczywiście za przyczyną Watykanu. W tym czasie technologia zaczęła się rozwijać, ludzie byli bardziej wyedukowani i to się nie spodobało Watykanowi. Wszystkie więc niewygodne dowody pochował w czeluściach swoich przepastnych archiwów i zaciągnął kurtynę milczenia. Dlaczego? Nietrudno się domyślić... Żeby ich cały religijny od wieków przekaz szlag nie trafił. Żeby ludzi strachem przed ogniem piekielnym dalej trzymać w karbach i dalej móc sobie żyć wygodnie, dostatnio, a często i rozpustnie (przykład chociażby papieży Benedykta IX z 1032 roku i Aleksander VI Rodrigo Borgia z 1492 znanych z kart historii jako dewianci, miłośnicy rozpusty, tortur i orgii).
Nie będę się rozpisywać, bo kogo temat ten zainteresuje, może sam oglądnąć audycję z Panem Witkowskim (link poniżej), chociażby z czystej ciekawości i by sobie samemu wyrobić zdanie na te sprawy. Zamieszczam jeszcze tylko niektóre zdjęcia, jakie z ekranu telewizora z tej audycji zrobiłam.
Jedno powoli staje się być pewne, nadchodzi czas na zmianę. Świat i ludzkość w takim stanie, jak obecnie, już trwać długo nie może. Zmiany przyjdą z dwóch stron. I za ludzkości przyczyną i za przyczyną Wszechświata.
Kto zdaje sobie z tego sprawę, wielkiego szoku nie przeżyje, w odróżnieniu od tych, co wolą mieć klapki na oczach założone przez religie i takich myśli do siebie w ogóle nie dopuszczać.
Moim zdaniem lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć, co nas czeka. Za kilka lat teleskopy nowej generacji z pewnością ujawnią życie na innych planetach... I co wtedy? No co? Głupie pytanie... Będzie szok.
Link do rzeczonej audycji z Panem Igorem Witkowskim:
https://youtu.be/ktnHQFV1grs?t=49
Z cyklu: "Chcesz, wierz, nie chcesz... twoja sprawa"