* Chodziło o bieg na 60 metrów w Międzyszkolnych Zawodach LA.
MÓJ ADRES MAILOWY: mintek@gmx.net INNE MOJE BLOGI TO: 1. "Szczęśliwa Kobieta" - Blog na tematy z życia wzięte; 2. "Na cętce źrenicy i w obiektywie" - Blog fotograficzny
sobota, 31 sierpnia 2024
Podwójna historia B(b)orowika
piątek, 30 sierpnia 2024
czwartek, 29 sierpnia 2024
Smutny limeryk o chłopisku dotkniętym syndromem Otella*...
* Biała wstążka jest symbolem sprzeciwu wobec przemocy stosowanej przez mężczyzn względem kobiet.
* Syndrom Otella to zaburzenie psychiczne, dotyczące w szczególności mężczyzn charakteryzujące się ciągłymi urojeniami o niewierności małżeńskiej (partnerskiej) oraz chorobliwą zazdrością, do której partner nie daje żadnych postaw.
środa, 28 sierpnia 2024
Skojarzeniowa wyobraźnia dobra rzecz, ale jej efekt może czasem zbulwersować
Mam dość dobrze rozwiniętą skojarzeniową funkcję wyobraźni. Kiedy mam jakiś obraz przed oczami (zdjęcie, widok, osobę... etc.) od razu wywołuje we mnie pewne skojarzenia. I muszę przyznać, że zazwyczaj trafne, albo przynajmniej prawdopodobne.
Tak było i tym razem, kiedy przypatrywałam się zdjęciu przesłanym mi przez córkę na WhatsApp. Bo też córka wraz z rodziną wojażowała po krajach skandynawskich i słała mi stamtąd piękne filmiki i zdjęcia. Jednym z nich było to poniższe zdjęcie wnuczki siedzącej na kamieniu zanurzonym w wodzie jeziora Glan niedaleko miasta Norrköping w Szwecji. Zdjęcie to wywołało u mnie natychmiastowe skojarzenie. Wnuczka, mimo że nie ma płetw a tylko sobie siedzi i je jabłko, natychmiast skojarzyła mi się z Małą Syrenką — symbolem Kopenhagi.
A że z natury jestem osobą pedantyczną, chciałam się upewniać, czy moja skojarzeniowa wyobraźnia ciągle działa jak trzeba. Zaglądnęłam więc do Internetu. I proszę bardzo, jaki obrazek tam zobaczyłam. Aż mnie potelepało ze złości... Barwy znienawidzonej rosyjskiej flagi?! Jak tak można?! Co za bezczelność!
wtorek, 27 sierpnia 2024
poniedziałek, 26 sierpnia 2024
Babcina moda powraca... Wypisz wymaluj
Przynajmniej u mnie w rodzinie. Moje wnuczki co rusz przetrzepują moją opasłą ogromną trzyskrzydłową szafę. Opasłą, bo ja mam tendencję do chomikowania ciuchów (to pewnie pozostałość po siermiężnej komunie) i rzadko kiedy coś z szafy wyrzucam. Chyba że jest już nieładne. Zawsze miałam takie poczucie, że się jeszcze mogą przydać. A kiedy na świat przyszły moje trzy wnuczki, to już byłam tego pewna.
Jedynie w pierwszym roku po wybuchu wojny na Ukrainie, kiedy wraz z córką pracowałyśmy jako wolontariuszki w Ośrodku dla Uchodźców z ramienia Czerwonego Krzyża, bardzo uszczupliłam zawartość szafy, ale ciągle jeszcze jest w niej mnóstwo różnych ciuchów, nawet takich, które jeszcze z Polski przywiozłam.
Tak że wnuczki mają w czym przebierać. A są to naprawdę porządne oryginalne rzeczy. Kiedyś większość z nich sama projektowałam, a moja wieloletnia kochana krawcowa wytrwale szyła.
Ostatnio moja najstarsza wnuczka (pracuje w modelingu), będąc u mnie, zdrowo się obłowiła, nie tylko w ciuchy, ale i w paski i torebki.
Wczoraj, kiedy weszłam na jej Instagram, miałam okazję zobaczyć, jak się prezentuje w mojej długiej spódnicy, którą kupiłam sobie 22 lata temu na wesele jej rodziców i nigdy potem już jej nie założyłam. Nie wiem czemu, może dlatego, że była na mnie trochę przydługa i tylko do wysokich szpilek pasowała? A że wnuczka jest wysoka, ma prawie 180 cm, nie to, co moje 158, to na nią pasuje jak ulał.
Założyła do niej też mój czarny pas wybijany kryształami, a ten to ma już przynajmniej 40 lat. W sumie bardzo ładnie wygląda. Mówiła, że jej koleżanki uwierzyć nie mogły, że to takie starocie.
Średnia wnuczka była już kiedyś wcześniej i buszując po szafie, wybrała sobie krótkie spodenki jeansowe i do nich torbę z takiego samego jeansu.
Najmłodsza, 10-latka, z kolei tylko paski mogła sobie wybrać i jedną oryginalną folkową torebkę z Bułgarii. Aha i futrzane bolerko swojej mamy, które ona miała na sobie jako dodatek do swojej kreacji ślubnej.
Bo też muszę przyznać, że i córki niektóre ciuchy przechowuję u siebie w szafie. Z prostej przyczyny, córka jest moją odwrotnością i stosuje zasadę, że jak się przez dwa lata jakichś ciuchów nie założyło, trzeba je wyrzucić z szafy, czyli wywieźć do kontenera. Muszę ją wic pilnować i co ładniejsze w porę przemycać do siebie.
Wnuczki są tą zasadą swojej mamy niepocieszone, ale że u mnie mogą sobie co rusz nadrobić uwielbiane myszkowanie po szafie, to jakoś to swoje niepocieszenie rekompensują. Ba, mówią nawet zgodnie, że moje ciuchy im się bardziej podobają, bo mają w sobie to coś.
Przy ostatniej u mnie wizycie najmłodsza wnuczka mi powiedziała:
— Babciu, ty wszystko trzymaj dalej, nic nie wyrzucaj, tak jak mama, za trzy lata będę już taka duża jak ty i też sobie dużo rzeczy wybiorę, bo bardzo mi się podoba ta twoja babcina moda.
niedziela, 25 sierpnia 2024
sobota, 24 sierpnia 2024
Most Øresund, drugi co do długości most na świecie łączący dwa państwa
Most Øresund stanowi bezpośrednie połączenie Danii i Szwecji o długości 16 km. Z tym że na sam most przypada 7845 m, na tunel 3510 m i na sztuczną wyspę Peberholmen 4055 m.
Most ten został otwarty w 2000 roku. Od tego czasu tysiące aut i pociągów przejechało nad cieśniną (o tej samej nazwie) między Danią a Szwecją, z Kopenhagi do Malmö, z Malmö do Kopenhagi.
Most Øresund to nie tylko bardzo funkcjonalne połączenie między tymi dwoma państwami, to także wspaniałe miejsce do podziwiania, zwłaszcza kiedy się jedzie przez zawieszony nad cieśniną most.
Osobiście nie miałam jeszcze okazji bezpośrednio zobaczyć tego sławnego miejsca, ale pośrednio już tak, bo akurat moja córka wojażowała przez ostatnie trzy tygodnie po krajach skandynawskich wraz z rodzinką. Tak że most przemierzali w obydwie strony. No i na moją prośbę, wiedząc, jakiego ja mam bzika na punkcie poznawania świata, nagrała mi krótkie trzy filmiki z przejazdu po tym transportowym cudzie techniki. Jestem nim zachwycona.
czwartek, 22 sierpnia 2024
środa, 21 sierpnia 2024
Kolorowy miszmasz... Zabawa z wykorzystaniem zepsutych zdjęć...
wtorek, 20 sierpnia 2024
Spektakl Superksiężyca
Miałam nadzieję podziwiać wczoraj (19 sierpnia) Superksiężyc, ale niestety nie było mi dane. Pod wieczór niebo się u nas zaciągnęło chmurzyskami i zaczął padać deszcz... No i psinco, nici z podziwiania tego jakże bajecznie pięknego spektaklu Matki Natury.
Ha, mam jednak to szczęście, że moja Córka z rodzinką od trzech tygodni uskutecznia wojaże po krajach skandynawskich i akurat w Danii miała okazję to piękno Superksiężyca na wielu filmikach i zdjęciach uwiecznić. Tak że mam jednak co podziwiać.
Superksiężyc to astrologiczna nazwa Księżyca w pełni (wprowadzona w 1979 roku przez astrologa Richarda Nolle), w momencie, kiedy osiąga najmniejszą odległość od Ziemi. Sytuacja taka powtarza się średnio raz na rok.
Może w przyszłym roku znów sama będę miała możliwość bezpośrednio podziwiać tę naszą ziemską satelitę w akcji. Uwielbiam ten moment.
Jeden z króciutkich filmików znad duńskiej cieśniny łączącej Morze Północne z Morzem Bałtyckim... Cisza, spokój, tu Superksiężyc gra główną rolę: