Samo brzmienie tego zwrotu niesie w sobie powagę. Bo taka już kolej rzeczy: jedni odchodzą powoli w cień, inni wkraczają na scenę życia. Starsi przekazują młodszym to, co w nich najcenniejsze – wiedzę, doświadczenie, smak codzienności.
A jednak… „wiekowa” – tak o sobie jeszcze nie myślę. Lecz dzielić się tym, co wiem i umiem? Owszem, mogę, i to z radością.
Wczoraj odwiedziła mnie wnuczka. Przyszła z błyskiem w oku i prośbą w głosie: potrzebowała przepisu na gołąbki w sosie pomidorowym. Chciała bowiem olśnić polskim smakiem swoich niemieckich przyjaciół.
Nie dałam jej tylko kartki z notatkami. Zamiast tego – wspólnie zanurzyłyśmy dłonie w kuchennym trudzie i przyjemności. Razem, krok po kroku, zapełniałyśmy brytfannę pachnącymi gołąbkami i zrobiłyśmy oczywiście garniec soczystego sosu pomidorowego.
Los zrządził, że wszystkie składniki czekały już w mojej kuchni. Miałam bowiem zamiar przygotować niespodziankę dla syna, wielkiego miłośnika tej potrawy, który za dwa dni wracał z rodziną z dalekich podróży.
I tak oto, wśród śmiechu, rozmów i wspomnień, kuchnia stała się przestrzenią spotkania dwóch pokoleń. To, co zwyczajne, nabrało wymiaru symbolu.
Bo czyż właśnie tak nie wygląda przekazywanie pałeczki? Nie w wielkich słowach, nie w uroczystych gestach, lecz w ciepłym gwarze wspólnego gotowania i w zapachu, który jeszcze długo unosi się w domu…
A oto owoc naszych rąk i serc:
