piątek, 12 września 2025

Gdzie jest Bóg... znów na urlopie? — parafraza pytania z wojennej przeszłości

To pytanie wraca jak echo z przeszłości. Zadają je dziś nie tylko filozofowie czy duchowni, lecz także zwykli ludzie, którzy patrzą na obrazy wojen i cierpienia.

Czy Pan Bóg nie widzi tych małych, niewinnych istot rozrywanych bombami na Ukrainie? Czy nie dostrzega dziecięcych szkieletów obciągniętych skórą, konających z głodu na rękach zrozpaczonych matek w Strefie Gazy?

A przecież religie uczą, że jest wszechwidzący, wszechmocny i miłosierny. I co? Żadnej pomocy, żadnego miłosierdzia. Może rzeczywiście znów wyjechał na urlop — tak jak w czasie drugiej wojny światowej?

To pytanie jest retoryczne, a jednak natrętne. Tak samo powracało do Żydów po Holokauście, którzy wątpliwości o obecność Boga w czasach zagłady wyrażali głośno i dramatycznie.

Przypomnę słowa Szewacha Weissa, byłego ambasadora Izraela w Polsce. W jednym z wywiadów mówił, że nie umie pojąć, jak Pan Bóg mógł dopuścić do takich potworności. Często zadawał sobie i innym pytanie o Jego obecność, a jedno brzmiało szczególnie mocno: „Czy Bóg był na urlopie?”. Dodawał też, że na pewno Go o to spyta, gdy znajdzie się już po drugiej stronie.

Weiss już jest po drugiej stronie. A jednak mam wrażenie, że wobec tego, co dzieje się dziś — wobec działań niektórych jego rodaków — to pytanie mogłoby ugrzęznąć mu w gardle. Bo jak pytać Boga o nieobecność, gdy samemu widać ludzką obojętność, bezlitosną przemoc i brak wyciągniętej ręki do cierpiących?

Może więc to nie Bóg jest na urlopie. Może urlop wzięło nasze człowieczeństwo. A jeśli tak — to obawiam się, że termin powrotu z tego urlopu jeszcze długo nie będzie ustalony.