Jako mała dziewczynka często się zastanawiałam, co ta data oznacza. A tylko dlatego, że część naszej rodziny, która po wojnie pozostała w Zbarażu na Ukrainie (miasto znane z „Ogniem i mieczem” H. Sienkiewicza) mieszkała na ulicy o tej właśnie nazwie. Dokładnie: 17 сентября 1939 года. Rodzice często wysyłali listy na ten właśnie adres. Data zamiast imienia, cyfry zamiast bohatera.
Pytałam. Uporczywie. I w końcu usłyszałam odpowiedź. Ale nie mogłam jej przyjąć. Jak to możliwe? Związek Radziecki miał być przecież przyjacielem, wyzwolicielem. To oni pomogli pokonać Niemców – tak nas uczono. A jednak rodzice spojrzeli na mnie poważnie i ostrzegli: „o tym nie wolno nikomu mówić”. Zakaz sprawił, że ciekawość jeszcze bardziej we mnie rosła.
Kiedy miałam dziesięć lat, pojechaliśmy do Zbaraża. Z rodzicami i siostrą jechaliśmy taksówką z dworca. Pamiętam, jak wysiadając, wzrok przykuł mi metalowy szyld z nazwą ulicy. Słońce odbijało się w literach, a ja poczułam dziwne ukłucie – jakby to nie była zwykła tabliczka, lecz milczący świadek czegoś, co wydarzyło się dawno temu.
Przez lata w mojej pamięci ten szyld świecił osobliwym blaskiem. Nie rozumiałam, dlaczego jego nazwa tak ciąży. Dopiero po czasie, już jako dorosła, odkryłam, jak działała propaganda. W książkach i gazetach z epoki PRL-u Związek Radziecki był opisywany jak starszy brat, opiekun, wybawiciel. Ale prawda była inna: 17 września 1939 roku nie przyniósł Polsce wyzwolenia, lecz kolejny cios.
Związek Sowiecki, w zmowie z Hitlerem, uderzył w kraj, który ledwie dwa tygodnie wcześniej stał się ofiarą niemieckiej napaści. To była druga rana zadana Polsce w tamtym straszliwym wrześniu.
Dopiero po 1989 roku można było mówić o tym głośno. Dopiero wtedy zakazane pytania dzieciństwa znalazły odpowiedź. A 17 września stał się dniem pamięci – dniem Sybiraka, przypomnieniem o setkach tysięcy polskich rodzin wywiezionych w głąb imperium, które miało być „przyjacielem”.
Ilekroć wspominam tamten szyld w Zbarażu, widzę nie tylko nazwę ulicy. Widzę historię, którą przez lata próbowano wymazać, a która – niczym wyryte w metalu cyfry – oparła się zapomnieniu.
