środa, 12 lutego 2025

Kampania prezydencka 2025 oraz wspomnienia z kampanii 2020

Trwa kampania wyborcza na Prezydenta Polski. Jest ostra, czasem brutalna. A czasem wręcz śmieszna. Zwłaszcza w wykonaniu wielce "obywatelskiego" kandydata Karola Nawrockiego.

Zostało jeszcze nieco ponad trzy miesiące do wyborów. Rywalizacja w kampanii nabiera tempa. Jestem pewna, takie mam przeczucie, że ostatecznie wygra Rafał Trzaskowski.

A jakie emocje targały mną w poprzedniej kampanii? Czy wszystkie czarne obawy się urzeczywistniły? Oto fragment mojego felietony z czerwca 2020 roku:

"Tymczasem w Polsce gorący okres. Wiadomo, kampania prezydencka dobiega końca, więc wszyscy kandydaci dwoją się i troją, aby ich było na wierzchu. Chociaż te wybory i tak są przesądzone. Tak czuję... Obym się myliła.

Ale jakby nie patrzeć, według komentatorów sceny politycznej w Polsce (krajowych i zagranicznych), ba, nawet jasnowidzów, rząd po wyborach i tak czeka równia pochyła. Nawet gdy wygra Andrzej Duda. Od kolejnych wydarzeń powyborczych będzie zależało, czy będzie to powolny zjazd, czy przyśpieszony — z poślizgiem... Może być, że i z poślizgiem, wszak wazeliny ci dostatek w szeregach partii pisowskiej. Ta, której z różnych powodów nie zdążyli albo nie zdążą na Nowogrodzkiej użyć — z cicha pęk może tak zadziałać.

Gdyby wybory prezydenckie ponownie wygrał Andrzej Duda, nastąpi dopełnienie przejęcia całej sfery publicznej przez jedną partię, a właściwie przez jej lidera, Kaczyńskiego.

Według prof. Wojciecha Sadurskiego (prawnik, filozof, politolog) wtedy będą mogli, tak jak zaplanowali, przejąć resztkę sądów, czyli sterroryzować sędziów i poddać kompletnej czystce. Będą mogli przejąć samorządy lokalne w wielkich miastach i pozbawić ich reszty władzy. Wreszcie, będą mogli przejąć media publiczne. A co trzeba zaznaczyć, oni się wcale z tym nie kryją. Wszak tak właśnie, na modłę turecko-węgierską, chcą/chce dojść do rządów autorytarnych... Ot i cała prawda.

Gdyby wybory wygrał któryś z oponentów Andrzeja Dudy, to jednak nie zakończy ponurego rozdziału autorytaryzmu polskiego, ale to będzie początek jego końca, gdyż nowy prezydent będzie miał w ręku instrumenty i będzie mógł wetować ustawy, a tym samym, pohamować dalszą erozję demokracji.

I tak polskie społeczeństwo dobrnie jakoś do kolejnych wyborów parlamentarnych. A wtedy zdecyduje, w którym kierunku Polska ma pójść. Bo obecnie, Polska jest na tej trajektorii, która prowadzi jednoznacznie do despotyzmu cechującego się kompletnym brakiem podziałem władzy, rosnącym autorytaryzmem i pełnym sojuszem państwa z kościołem.

A jak będzie? Zobaczymy. Teraz przyszłość Polski na długie lata jest w rękach wyborców. Trzeba mieć nadzieję, że wybory nie zostaną sfałszowane. Trzeba mieć nadzieję, że kiedy PAD przegra, żadnej zagrywki (wcześniej już wymyślonej) Kaczyński nie odważy się wprowadzić w czyn".

***

Niestety, większość moich ówczesnych przeczuć się spełniła. Ale tym razem też się spełnią. Wierzę w to. Bo gdyby miało być inaczej... Brrr, nawet nie chcę myśleć, co wtedy w Polsce by się działo.