Stoi Jasiek na ulicy
i zawzięcie auta liczy.Liczy, liczy,
nie ustaje,
i na palcach
je dodaje. Kiedy palców mu zabrakło,
strzepnął nimi aż coś brzękło...Wtedy sobie w
mig przypomniał,
że dla mamy
kupić coś miał.
Co to było już zapomniał,
a zakupić usilnie chciał...Bilon mu w
kieszeni ciąży,
brzękiem
pamięć mocno drąży.
Wtem się wsparł o stare drzewo,
grosze liczyć zaczął żwawo.Liczył,
liczył i dodawał,
dumać
jednak nie przestawał.
Miał nadzieję ustawicznie,
że mu pamięć wracać zacznie.Gdy pisk opon
rozbrzmiał nagle...
w mig
skojarzył — ma kupić bajgle.