czwartek, 30 września 2010

List otwarty do Kaczora


Ech ty siewco nienawiści,

Naród ma już dosyć ciebie!

Idź ty lepiej już na rentę,

czas byś myślał o... macebie.


Odpuść wreszcie ty już sobie

wszystkie następne wybory,

bo w androny twoje wierzyć

tylko „moher” jeszcze skory.


Polacy nie w ciemię bici,

mają dość siewcy fermentu.

Wodzostwo nie dla ciebie już,

boś stracił rozum do imentu!


Wybierasz się jednak w Polskę

szukać elektoratu?...

Może jeszcze kogoś znajdziesz,

lecz nie będzie już wiwatu!


***

Zwyciężyć już nie możesz, krętaczu Kaczorze,

bowiem elektorat twój — wciąż tkwi w ciemnogrodzie.
A tylko tam, w jakże oddanym ci narodzie,
twój nienawistny kaczyzm jest jeszcze w modzie. 
 
 

piątek, 13 sierpnia 2010

Joanna spod krzyża rozszyfrowana

Ależ byłam zaskoczona, kiedy wczoraj zerknęłam na stronę „fakt.pl”, i wczytując się w artykuł pt. „Gratulowała Kaczyńskiemu. Teraz stoi pod krzyżem”, na zdjęciu w nim zamieszczonym zobaczyłam tę samą damę, z którą zdjęcie (zupełnie przypadkowo) dodałam do mojego wiersza pt. „Krzyż z wypaczonym symbolem”. Trudno żebym zaskoczona nie była. Przyznam, że nawet podwójnie zaskoczona byłam. Bo też, jak wynika z artykułu, sprawa się rypła, że się tak kolokwialnie wyrażę, gdyż ta pani, o imieniu Joanna, znana jest prezesowi Kaczyńskiemu, i wygląda na to, że pod krzyżem nie tak bardzo z powodu krzyża stoi.

Otóż szanowna pani Joanna jest wierną zwolenniczką Prawa i Sprawiedliwości. Gościła nawet na wieczorze wyborczym Jarosława Kaczyńskiego po II turze prezydenckiej. A po ogłoszeniu wyników, nie kto inny, tylko właśnie pani Joanna, wręczała prezesowi pluszowe serce z laurką. No, czyż nie piękny... i wzruszający gest?

 

(Autor: Wojciech Artyniew; Źródło: Forum)


Pani Joanna jest aż tak bardzo wierną zwolenniczką PIS-u, a zarazem upartą „obrończynią krzyża” (czyt. J.K.), że od samego początku do dnia dzisiejszego koczuje pod Pałacem Prezydenckim. To ona przywiązała się do krzyża (jak widać na zdjęciu, które zamieściłam pod swoim wierszem).

Później, po wielkiej szarpaninie i wrzaskach została siłą spod niego wyprowadzona przez funkcjonariuszy BOR, ale już niestety, z powodu protestu pozostałych wrzaskliwych „Obrońców krzyża” — zaplanowana na godzinę 13-tą uroczystość przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny nie doszła do skutku.

A teraz pani Joanna zapowiada, że dopóty będzie pełnić wartę pod krzyżem, nie pozwalając go rudszyć, dopóki Kancelaria Prezydenta nie wyda decyzji o budowie pomnika pod Pałacem Prezydenckim.

No cóż za wojownicza Joanna?... Niczym d`Arc, pomyślałam, ale kiedy obejrzałam dołączony do artykułu film wideo z panią Joanną w akcji, pt. „Krzyż zaatakują sataniści”, szybko musiałam jednak zdanie zmienić, co do jej podobieństwa do Joanny d`Arc. Niezborna i nieporadna mowa pani Joanny przez tubę głoszona powaliła mnie z nóg.

Zniesmaczona, przeglądnęłam na koniec jeszcze pozostałe zdjęcia dołączone do artykułu. Oglądając ostatnie z opisem: „Pani Joanna kochała Lecha Kaczyńskiego”, byłam już pewna, o jaki pomnik konkretnie pani Joannie chodzi. 

 

(Autor: Wojciech Ziemak; Źródło: newspix.pl)


Nic dziwnego, że teraz, po śmierci Lecha Kaczyńskiego, pani Joanna całą swą miłość przelała na jego brata Jarosława... i niczym straż przyboczna, trwa przy nim przy każdej nadarzającej się okazji.


(fot. J. Turczyk /PAP)


(Autor: Alik Keplicz: Źródło: AP)
 

I co Ty na to, prezesie Kaczyński? Masz wielką fankę, i to nie tylko wzrostem. 

 

(Fot. Piotr BlawickiEast News)
 

Można by odnieść wrażenie... i pół żartem, pół serio rzec, iż Polska wygląda teraz tak — jak mina prezesa. ;) 

 

Mnie ciekawi tylko jedno, czy jutro, 15 sierpnia 2010 r., w dniu obchodów 90 rocznicy „Cudu nad Wisłą”, prezes Kaczyński będzie w stanie spełnić prośbę przyjaciela Lecha Kaczyńskiego, prof. Michała Kleibera, i wydać polecenie tym tzw. „Obrońcom krzyża”, by uroczyście przenieśli krzyż do kościoła Św. Anny? Dlaczego tylko on, mimo że prof. Klaeiber apelował również do Prezydenta, Premiera i Marszałka Sejmu? Dlatego, że dziś już nie mam złudzeń, że to tylko i wyłącznie od pana Kaczyńskiego zależy.

Jeśli tylko szanowny pan prezes PIS-u zechce chcieć, to ta wielotygodniowa farsa pod Najwyższym Urzędem Państwowym RP wreszcie się skończy.


piątek, 6 sierpnia 2010

Krzyż z wypaczonym symbolem

 

Ech Ty Krzyżu spod Pałacu Prezydenckiego,

w dobrej wierze przez harcerzy postawiony,
jakiż to smutny los Cię w końcu tam spotkał...
Twój symbol przez ludzi został wypaczony.


Miałeś Ty o Krzyżu, Godle Chrześcijaństwa,

do kościoła Św. Anny być przeniesiony,
by potem w uroczystą ruszyć pielgrzymkę...
Na Jasnej Górze być godnie pozdrowionym.


Miałeś tam Krzyżu, na Wzgórzu Częstochowy,

oddać hołd ofiarom smoleńskiej tragedii
i powrócić do kaplicy loretańskiej,
by dopełnić pomnik katyńskiej tragedii.


Lecz nie dane Ci było doczekać tego,

za sprawą pewnej grupy krzykliwych ludzi...
Ty wiesz, czy są oni prawdziwie wierzący
i czy w Bogu odrazy ich czyn nie budzi.


Ech Ty Krzyżu, już Ty przecież najlepiej wiesz,

że nie o taką wiarę Panu Bogu chodzi,
że Bóg nie lubi zacietrzewionych ludzi,
w których zamiast zgody — nienawiść się rodzi.
 

***

Wiersz ten dedykuję wszystkim samozwańczym „Obrońcom Krzyża” (czyt. Jarosława Kaczyńskiego) okupującym teren przed Pałacem Prezydenckim.


PAP/Grzegorz Jakubowski


Wtorek 3 sierpnia 2010, Warszawa

Zdjęcie i opis z WP: — „Pracownicy Biura Ochrony Rządu usiłują odsunąć od krzyża kobietę trzymającą się zawieszonej na nim biało-czerwonej szarfy przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Na godzinę 13:00 zaplanowano uroczystość przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny. Uroczystość nie odbyła się z powodu protestów”.


sobota, 12 czerwca 2010

Błagam, tylko nie Kaczyński

Za tydzień wybory. Jestem z tego powodu bardzo podekscytowana i zarazem zaniepokojona. Boję się o Polskę. Jeszcze nigdy do tej pory tak się nie bałam. Nawet za czasów stanu wojennego, kiedy to z chwilą jego ogłoszenia przez Jaruzelskiego byłam siódmy dzień za granicą (pisałam o tym w moim wspomnieniu: „Przeklęta data 13 grudnia 1981 roku”). Owszem, był to dla mnie ogromny szok, ale wiedziałam, co mam zrobić, a zrobić miałam jedno: wrócić jak najszybciej do Polski. Bez względu na wszystko.

Teraz jednak boję się bardziej. O Polskę się boję. Ewentualna wygrana Kaczyńskiego to kolejne lata Polsce w plecy, że się tak metaforycznie wyrażę. I to nie tylko dlatego, że Kaczyński nie nadaje się do rządzenia, bo to nienawistny, agresywny megaloman (megalomanii pewnie już w dzieciństwie obaj bracia się nabawili po ich sławetnej roli w filmie: „O dwóch takich, co ukradli księżyc”). Bo to człowiek pałający żądzą władzy, a i fałszywy dwulicowiec, jak się teraz okazuje. To nie tylko dlatego, że to manipulant ludzkich uczuć i na tragedii smoleńskiej i związanej z powodzią, prze do przodu, robiąc ludziom wodę z mózgu swoją nagłą dobrocią, swoją nagłą cudowną przemianą, swoją nagłą miłością do wszystkich. Nawet do Rosjan. I że wykorzystuje zwłaszcza ludzi młodych, niepamiętających jego stylu rządzenia, i ludzi nieznających się na polityce, i gra obiema tragediami na ich uczuciach. Ba, swoją „cudowną przemianą” udało mu się nawet namieszać w głowach swoim konkurentom i tragedią smoleńską zakneblować im usta. Widać wyraźnie, że każdy z nich boi się teraz traktować go jako tego prawdziwego Jarosława Kaczyńskiego, bo nie chce być uznanym przez społeczeństwo za kogoś bez serca, za kogoś kopiącego leżącego.

To, jak zachowuje się teraz Kaczyński, i do czego doprowadza, jest okropne, żeby nie powiedzieć obrzydliwe... Ale to nie tylko dlatego Polsce grożą kolejne — „Panie Prezesie, zadanie wykonane!” — te słowa zmarłego Lecha w dniu wyborów na prezydenta — mówią same za siebie. Wiadomo, kto w tej dwójce był mózgiem wszystkiego. To teraz, kiedy Jarosław stracił swoją bliźniaczą połówkę — tę nieco łagodniejszą, to teraz, kiedy swoją kandydaturą usilnie próbuje zagłuszyć w sobie wyrzuty sumienia za tę stratę (bo z pewnością je ma, i to uzasadnione), kiedy tylko prezydentem zostanie, wnet buchnie jeszcze większą agresją i nienawiścią, i jeszcze bardziej skłóci Naród Polski. Jeszcze bardziej ośmieszy Polskę w oczach całego świata.

Czy tak ma wyglądać Polska przez kolejne lata? Czy w Polsce musi być aż tyle nienawiści, i to mimo wiary chrześcijańskiej? Czy w Polsce musi się ciągle tylko mielić? Czy Polska nie może wreszcie budować przyszłości w spokoju, mądrze, bez nienawiści? Może! Stopniowo, krok po kroku, ale tylko wtedy, kiedy Kaczyński nie zostanie prezydentem.

Takie jest moje zdanie. Takie jest zdanie wielu Polaków, którym dobro Polski leży na sercu i którym obca jest nienawiść i rozdrapywanie ran z przeszłości. Takie jest zdanie większości Polaków, którzy z podniesioną głową chcą żyć do przodu, a nie co rusz odwracać głowę do tyłu w obawie przed atakiem tych trzęsących się z nienawiści.

Z racji tego, że mieszkam poza granicami kraju, a bardzo interesują mnie losy Polski, na bieżąco śledzę w TV sytuację w Polsce. Także dużo czytam. Interesują mnie też wypowiedzi Rodaków i tych stojących za Kaczyńskim, i tych mu przeciwnych. Po tej lekturze za każdym razem dochodzę do tego samego wniosku, że najwięcej chamstwa i nienawiści jest w ludziach stojących właśnie za Kaczyńskim, a co gorsza, są to ludzie, którzy deklarują wiarę w Boga. Jestem tym faktem zszokowana. Podwójnie.

W tym miejscu pozwolę sobie przytoczyć jeszcze komentarz jednego z internatów do pewnego artykułu na WP, który jest przeciwko Kaczyńskiemu. Komentarze tych, co stoją za nim, ze względu na stek chamskich i nienawistnych słów, skierowanych do ludzi o odmiennych poglądach, nie nadaje się do zacytowania... A ci, niestety, najwięcej komentują każdy, najmniejszy nawet artykulik. Oto ten komentarz:

11 czerwca 2010 — „Ludzie opamiętajcie się, tylko nie Kaczyński! Jego Wybór oznacza chaos w kraju i jeszcze ostrzejszy konflikt między Prezydentem a rządem niż to miało miejsce za kadencji jego brata Lecha. Oznacza też izolację na scenie międzynarodowej. Już dziś Kaczyński jest źle odbierany na świecie, a gdy zacznie uprawiać zapowiadaną agresywną politykę zagraniczną, nikt z Polską nie będzie chciał rozmawiać i traktować nasz Kraj poważnie, co będzie miało bardzo poważne skutki dla naszej Gospodarki i nas wszystkich. Naszego Kraju nie stać na zabawy Pana Kaczyńskiego w agresywno-dyktatorską politykę. Ten człowiek dla władzy zrobi wszystko, społeczeństwo i jego dobro się nie liczy. Nie głosujmy na niego 20 VI!”.

***

Ten oto kwiat piwonii z mojego ogrodu dedykuję wszystkim Polakom na Dzień Wyborów Prezydenckich.



Piwonia obwieszcza prawdziwy początek lata, początek wakacji... Obyśmy w ferworze wyborów nie zapomnieli o tym cudownym czasie.

Aha, jako ciekawostkę podam, że już w XVI wieku sproszkowanych korzeni piwonii używano przeciwko spazmom... Wspominam o tym nie bez powodu, bo być może niektórym z nas może się przydać w momencie ogłoszenia wyników wyborów.

A tak swoją drogą, trzeba przyznać, że w mało którym kraju wybory prezydenckie wywołują aż tyle emocji w narodzie co w Polsce. Żeby emocje te były wyznacznikiem patriotyzmu, byłoby wspaniale... Niestety, w Polsce nie są.

PS

(z dnia 13 czerwca)

Mój blogowy Przyjaciel Belfer zamieścił u mnie w Księdze Gości wiersz satyryczny w powyższym temacie, pozwalam więc sobie wiersz ten i tutaj zacytować. Oto i on:

 

Kiedy bagna sporo
i śmierdzi, jest super.
Czas stworzyć bajoro,
by moczyć kaczy kuper.
Wody trzeba dolać,
choć wokoło dramat.
Moheru idola,
wyborcza panorama.

Tak to właśnie robi,
"gołąbek pokoju".
Fajda by narobić,
jak najwięcej gnoju.

Pozdrawiam z placu boju,
gdzie walczę o mniej gnoju...


piątek, 14 maja 2010

Widmo IV RP krąży coraz efektywniej

Nic dziwnego, że Jarosław Kaczyński ze swoją kampanią ruszył tym razem najpierw do młodych. I to nawet poprzez Internet. Choć nigdy nie był zwolennikiem Internetu, dał się nagle przekonać do tego środka masowego przekazu. Wiadomo, internauci to w większości ludzie młodzi. I to był strzał w 10-tkę. Bo też młodzi, to grupa wyborców najbardziej podatna na emocje. A w tej kampanii, jakby nie patrzeć, emocje są ogromne. Młodzi, z racji wieku, są na etapie poszukiwania autorytetów, dlatego też większy wpływ na nich mają symbole niż obietnice na przyszłość. Tak że Kaczyńskiemu, jako człowiekowi dotkniętemu ogromną tragedią osobistą, a i o wielkim symbolicznym wyrazie, bez większego trudu udało się duże rzesze młodych przyciągnąć do siebie.

Bronisław Komorowski jest teraz w bardzo trudnej sytuacji. W świetle tragedii smoleńskiej nie może swobodnie przedstawiać swojego głównego kontrkandydata takim, jakim był i jest naprawdę, bo może być postrzegany jako ten, co „kopie leżącego”.

Uważam jednak, że skoro Kaczyński, mimo tragedii, nadal ma obsesję na punkcie władzy, i zdecydował się sięgać po władzę najwyższą, to sztab Komorowskiego, i on sam, powinni wreszcie rozgraniczyć te dwie sprawy i przypomnieć Polakom prawdziwego Kaczyńskiego. Zwłaszcza tym młodym, którzy albo nie pamiętają rządów Kaczyńskich, albo byli jeszcze zbyt młodzi, by je rozumieć.

Powinni wreszcie przypomnieć, jak wyglądało rządzenie bliźniaków, co wyczyniali, jaką koalicję z LPR i Samoobroną stworzyli. Jakich prowokacji się dopuszczali. Gdzie podsłuchy zakładali. Jakiego typu haki wyszukiwali na polityków partii opozycyjnych. Wreszcie, jaki wstyd Polsce przynosili na arenie międzynarodowej, i jak Polska była wyśmiewana na Świecie.

Przyznam szczerze, że za czasów rządów Kaczyńskich, tu, na Obczyźnie, pierwszy raz w życiu nie była dumna, że jestem Polką. Czasami wręcz się wstydziłam, że nią jestem. Wielu Polonusów tak miało.

Ruszcie się wreszcie, sztabowcy wszystkich sztabów wyborczych! Niechaj się młodzi dowiedzą od was prawdy o rządach Kaczyńskich. Teraz, już!... bo za parę tygodni będzie za późno.

Przed ostatnimi wyborami krążyły anegdoty młodych, mówiące o tym, że aby nie dopuścić Kaczyńskiego do ponownego rządzenia krajem, w dniu wyborów trzeba „moherowym” babciom pochować dowody osobiste. To teraz tak sobie myślę, czy przy przyszłych wyborach nie powinno być na odwrót? Czy to nie babcie (te „niemoherowe” oczywiście) nie powinny swoim wnukom dowody osobiste pochować? No, przynajmniej niektórym. Tym, którzy poprzez pryzmat tragedii smoleńskiej i emocje z nią związane, ślepo uwierzyli w Kaczyńskiego i jego partię. Tym, którzy w dniu wyborów, owczym pędem pójdą do urn by głosować na prezydenturę Kaczyńskiego.


Bardzo jest mi żal Jarosława Kaczyńskiego. Tak po ludzku, jako człowieka. Przeżył przecież potworną tragedię Jednak uwierzyć w jego przemianę, jako polityka — za nic nie umiem.


Dopisek z dnia 18.05.2010r.

Bywa u mnie na blogu pewna osoba o IP 85...9. (wiem kto to jest, ale ona o tym nie wie), która nigdy nie komentuje moich wpisów, ale przy tym wpisie i poniższym, dotyczącym moich obaw powrotu Kaczyńskiego do rządu i IV RP, za każdym razem (pewnie z wściekłości na mnie) w miejscu: — „Głosuj na blog”, klika na ostatnią opcję: — „lepiej zamknąć”.

To jest jej zemsta za mój taki a nie inny wpis, za moje takie a nie inne przekonania. Śmieszy mnie tym bardzo! Ale jak widać, takie właśnie osoby stoją za Kaczyńskim. Osoby, które nienawiść mają już w genach… I zionąc nienawiścią, na oślep zadają ciosy na lewo i prawo, albo cichcem wbiją w plecy nóż swoim przeciwnikom. Na otwartą, merytoryczną dyskusję je nie stać. Bardzo to podłe i niskie. No ale cóż, takich osób jest bardzo wiele. Trzeba nam nauczyć się z takimi żyć… i je jakoś tolerować.

Pozdrawiam Cię serdecznie moja Ty cicha Przeciwniczko i dziękuję, że mimo wszystko u mnie bywasz, Halszka

15.05.2010


Widmo stało się niestety faktem w 2015 roku... I jak Ci teraz Polsko?


czwartek, 6 maja 2010

Wizja przyszłej Polski

 

Satyra (?) na czasie. Jeszcze! Za 44 dni może stać się prawdą.



Wizja przyszłego Prezydenta.

Wizja IV RP.

Wizja Polski nielubianej i wyśmiewanej przez Świat.

Wizja Polski moherowej, bufoniastej,

podskakującej, tupiącej nogami.

Wizja Polski grożącej palcem Niemcom i Rosjanom.

Wizja Polski żyjącej przeszłością.

Wizja Polski cofającej się do Średniowiecza…

Czy taka będzie Polska?

Aż strach się bać!


Polska, 7.05.2010

***

Dopisek z 31.03.2018

I jak Polska wygląda dzisiaj? Czy myliłam się 8 lat temu? Ano wygląda jeszcze gorzej, bo Kaczyński dokumentnie zrobił Polaków w bambuko i choć de facto rządzi Polską, żaden z niego prezydent i żaden z niego premier. Ten mały człowieczek tak cwanie się urządził, że rządzi Polską z tylnego siedzenia, bez żadnej odpowiedzialności. Wielu Polakom to się podoba. Ostatnio się jednak zauważa, że podoba się coraz mniej... Wreszcie!