piątek, 24 maja 2013

Czas na majową kanikułę

Urlop w maju? Czemu nie? W Niemczech trwają Pfingstferie, czyli ferie zielonoświątkowe. Dzieciaki mają ponad dwa tygodnie wolnego. Tutaj — w wielu rodzinach — rodzice planują sobie urlop na ten czas i albo organizują z dzieciakami różne atrakcje w domu, albo gdzieś razem wyjeżdżają. Najczęściej do ciepłych krajów.

W tym roku jest wyjątkowo duży popyt na wczasy na południu Europy. Nic w tym dziwnego, bo też tegoroczna majowa aura jest bardzo nieprzyjazna dla Europejczyków w większości krajów Unii Europejskiej.

Moim wnuczkom rodzice zorganizowali wczasy w Italii nad jeziorem Garda (wł. Lago di Garda). Wnuczki zabrały ze sobą swojego psa rasy Labradoodle i babcię, czyli mnie, no i wybyliśmy w szóstkę na tydzień do Moniga del Garda, miejscowości nad samym jeziorem Garda.


Aramis, nasz rodzinny pies rasy Labradoodle wczasuje z nami.. A jak!


Urlop to wspaniała rzecz…

Najpiękniejsza w roku pora - można by rzec.

Każdy urlopu wyczekuje,

nawet ten, co jeszcze albo już nie pracuje.


Wczasy były wspaniałe. I choć pogoda i tam nie była taka, jak o tej porze roku powinna być, byliśmy zadowoleni i odpoczywaliśmy, gdzie się tylko da i jak się da.


Dolce farniente in bella Italia.


Do domu wróciliśmy szczęśliwi i zadowoleni, wypoczęci i nawet porządnie opaleni… lodando dolce vita!

***

Na czas mojej nieobecności, związanej z urlopem, mojego domu i bloga strzegł ogień — symbol ogniska domowego, rodziny i gościnności, który przed wyjazdem celowo na swoim blogu „rozpaliłam”. Po powrocie widzę, że strzegł bardzo dobrze. Dom zastałam w takim samym stanie, jakim go zostawiłam. Mój blog również. Ba, lepiej, bo widzę, że podczas mojej nieobecności gościł mnóstwo Czytelników. Niezmiernie mi miło z tego powodu!

Jak tylko znajdę czas, zamieszczę trochę fotek znad pięknego Lago di Garda. Tymczasem dziękuję Wszystkim za tak liczne odwiedzinki mojej blogowej podłogi — w czasie gdy ja, szczęśliwa jej posiadaczka byczyłam się w bella Italia. Grazie, mia cara!